sobota, 9 lutego 2013

Barrin 4 - część ósma

Alistair dobiegł do głównej bramy sekcji magazynowej, gdy usłyszał stłumiony odgłos strzału. Cholera, nie zdążyłem - pomyślał zrezygnowany - Teraz dopiero zaczną się kłopoty. Mimo to otworzył wrota.
- Do ciężkiej cholery – ryknął dając upust frustracji – nie ruszać się kurwie syny! Jeżeli ktoś głębszy oddech weźmie to wyrzucę go w kosmos w puszce po akadyrskim serze! – Jego głos jeszcze przez chwilę dudnił w wielkiej, wypełnionej kontenerami hali.
Klnąc pod nosem zaczął się wspinać na platformę przy najwyższej linii kontenerów. Gdy stanął na najwyższym podeście, odwrócił się i zobaczył trzech skamieniałych z przerażenia ludzi zaczął się śmiać.

Lord Persival Antonus de Blue II był znudzony. Chodzenie po kładkach i skakanie pomiędzy tymi wielkimi pojemnikami szybko mu zbrzydło. Usadowił się więc na jednym z kontenerów i zapadł w sen. Co chwilę jakiś człowiek hałasował ale Lordowi Persivalowi nie chciało się zwracać mu uwagi. Kiedy jednak ktoś zaczął chodzić w pobliżu kontenera na którym drzemał, postanowił zareagować. Podszedł do krawędzi i wyniośle spojrzał w dół. Dostrzegł swojego karmiciela i dwóch obcych ludzi. Jeden z nich trzymał wyciągniętą przed siebie rękę. Lord Persival nie mógł zignorować tak jawnego zaproszenia do zabawy.

Gdy Artur zobaczył wycelowaną w siebie broń zaczął gorączkowo myśleć, co ma zrobić. W końcu zwyciężył instynkt. Gdy Amant podnosił broń, Artur z całych sił pociągnął drzwi kontenera, chcąc zapewnić sobie chwilową osłonę. Zapomniał jednak, że stoi w kałuży oleju. Zamiast ukryć się za drzwiami, przewrócił się i zakrył głowę rękami. Padł strzał, i Artur ze zdziwieniem stwierdził, że jeszcze żyje. Spojrzał w kierunku stopni na inne poziomy. Amant i stojący za nim oficer leżeli na ziemi i walczyli z Lordem Persivalem! Artur nie zamierzał marnować okazji, podniósł się na kolana i nie bacząc na śliski płyn próbował wstać. Nagle usłyszał świdrujący dźwięk z wnętrza otwieranego kontenera i niemal w tym samym momencie w całym magazynie rozległ się donośny ryk.

- Ależ naprawdę nie musicie wstawać na mój widok. – Alistair podszedł do Amanta walczącego z kotem i podniósł pistolet – Greviar, wyjaśnij mi proszę, dlaczego strzelasz do mojej załogi?- Zwrócił się do chudego oficera.
- Złamał postanowienie układu – syknął chudzielec – miałem prawo go zastrzelić…
- Nie Greviar – Alistair zabezpieczył pistolet i wsadził go za pas munduru –przyleciałeś pięć godzin wcześniej, więc miałeś OBOWIĄZEK najpierw zatrzymać procedurę a potem wezwać mnie - Kapitan stacji pomógł wstać Arturowi a następnie błyskawicznym ruchem złapał Lorda Persivala – To, że wyciągnęliście tu broń, jest jawnym złamaniem zasad układu, wobec – Alistair zamyślił się przez chwilę – drobnego pogwałcenia przez niewtajemniczonego. Greviar, myślałem, że masz więcej honoru…
- Odwal się od mojego honoru – chudy oficer poczerwieniał z gniewu – co proponujesz?
Kapitan Alistair już otwierał usta by mu odpowiedzieć, gdy w całym magazynie niespodziewanie zgasło światło.
- Niech nikt się nie rusza – powiedział stanowczym głosem- za kilka sekund włączy się oświetlenie awaryjne. – Jednak pierwsze lampy zapaliły się dopiero po minucie, a po dwóch oświetlenie wróciło do normy -Wracając do tematu, Greviar- Alistair oparł się o barierkę – moja propozycja jest następująca; plombujemy kontener, zapominamy o sprawie, a za milczenie w sprawie złamania zasad dorzucasz nam trzy opakowania, które ja wybiorę.
- Alistair, czy cię pogięło? – skrzywił się Greviar – za tę prowokację to powinienem jeden odjąć od normalnej stawki. Poza tym – sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej niewielkiego pilota – wiesz, że jeżeli nacisnę ten guzik to moja załoga będzie tu w przeciągu dwóch minut…
- A wiesz że jeżeli ja nacisnę ten guzik – Alistair wyciągnął nieco większego pilota i położył palec na dużym czerwonym przycisku – włączę alarm przeciw pożarowy i przez najbliższe osiem godzin nie opuszczą strefy relaksacyjnej. Oficerowie zmierzyli się wzrokiem.
- Blefujesz- Greviar przerwał milczenie.
- Sprawdź mnie – wzruszył ramionami Alistair – poza tym, co zyskasz, że będzie tu cała twoja załoga? Pozabijasz nas? Obaj wiemy, że to byłby twój koniec.
- Dobra – Greviar schował pilota do niewielkiej kieszonki przy pasie – dwa kontenery i zapominamy o sprawie.
- Stoi. No młody – Alistair zwrócił się do Artura – wstawaj z tej podłogi. Taka poza nie przystoi absolwentowi Akademii.
Artur zaczerwienił się i pośpiesznie wstał. Próbował stanąć tak żeby szpecąca jego biały mundur, wielka brązowa plama była jak najmniej widoczna.
- No to skoro sprawa załatwiona – Alistair spojrzał na niewielki czytnik danych – Greviar, wyładuj mi siedemnasty i osiemdziesiąty pojemnik, my tymczasem pójdziemy uporządkować mundur naszego nowego towarzysza. – rzucił z uśmiechem podając Arturowi wyrywającego się Lorda Persivala.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz