niedziela, 6 stycznia 2013

Barrin4 - Część trzecia

Artur opuścił „Królową Andromedy” przez jedną ze śluz postojowych umieszczoną w sekcji mieszkalnej stacji. Był szczęśliwy, że w końcu opuścił to zatęchłe, małe wnętrze i brudnych, śmierdzących ludzi. Gdy jednak rozejrzał się po korytarzu przypomniało mu się stare ziemskie przysłowie „z deszczu pod rynnę”. Korytarz, w którym się znajdował był w opłakanym stanie. Okna pomiędzy śluzami były pokryte skorupą brudu, ze ścian zwisały jakieś przewody. Więcej szczegółów nie mógł dostrzec z powodu słabego oświetlenia, świeciła średnio co trzecia lampa. Brakowało jedynie szczurów. Na razie, pomyślał ponuro Artur. Pozbierał swoje bagaże i zrezygnowany ruszył w stronę drzwi. W pierwszych z nich, prowadzących do głównego biura, najwyraźniej była uszkodzona foto komórka, gdyż nie otworzyły się przed nim. Coraz bardziej zrezygnowany sięgnął do panelu sterującego. Boże, gdzie ja mam pracować, pomyślał, gdy i ten okazał się zepsuty. Coraz bardziej zrezygnowany zaczął sprawdzać kolejne drzwi. Sprawne okazały się dopiero prowadzące do sekcji magazynowej. Artur stanął niezdecydowany, patrząc w ciemność po drugiej stronie przejścia. W końcu zdecydował się wejść. W pierwszej chwili poczuł miłe zaskoczenie gdyż tu działy fotokomórki i po chwili zaczęły zapalać się pierwsze lampy, oświetlając rzędy wielkich kontenerów, wiszących na stelażach nośnych. Artur ruszył raźno przed siebie aż niespodziewanie poczuł coś zimnego na plecach. Odwrócił się gwałtownie, w pojemniku Lord Persival zamruczał gniewnie. Za Arturem był tylko pusty korytarz. Wtem, gdzieś w głębi magazynu rozległ się metaliczny dźwięk. Artur znów się odwrócił i wtedy wydarzyło się nieszczęście. Tym razem odwracał się tak zamaszyście, że uderzył pojemnikiem z kotem w środku w stojący obok kontener. Elektronika potraktowała uderzenie jako sytuację awaryjną i rozdzieliła pojemnik na cztery części uwalniając zwierzę. Lord Persival nie namyślał się długo. Z przeraźliwym miauknięciem pognał między kontenery. Artur niewiele myśląc po pobiegł z nim. Gdy jednak dotarł do miejsca gdzie zwierzę zeskoczyło z kładki, kota nigdzie nie było widać. Nie reagował też na wołanie. To pewnie ze stresu, pomyślał Artur. Zaczął szukać wyjścia żeby sprowadzić pomoc.

Pierwszym członkiem załogi stacji Barrin 4, którego spotkał Artur był Anton „Ściana” Korolev. Niestety.
Artur biegł korytarzem, gdy zobaczył bardzo wysokiego i chudego blondyna naprawiającego lampę.
-Hej, mógłbyś pomóc mi znaleźć kota? – krzyknął.
Anton spojrzał na niego wzrokiem pozbawionym emocji
- Łajza czy cwaniak? – zapytał.
- Nieważne – odpowiedział Artur – pomożesz mi czy nie?
- Łajza czy cwaniak? – Anton ani o milimetr nie zmienił pozycji.
- Cholera jasna – zdenerwował się Artur- pomożesz mi go szukać czy nie?
- Łajza czy cwaniak? – po raz koleiny zapytał Anton
- Wal się!
Artur pobiegł dalej, a Anton wzruszył ramionami i wrócił do naprawiania lampy.

1 komentarz:

  1. Zaczyna się fajnie - czekam na kolejne odcinki ... :)

    OdpowiedzUsuń